Opublikowano

BRICS czyli kolorowy cyrk przebierańców

Jeśli zastanawiałeś, jak naiwnymi musiały być Pudelki czy inne TVNy kupując bajeczki Natalii Janoszek, to usiądź wygodnie. Usiądź wygodnie i zastanów się nad tym, jak to jest możliwe, że ktokolwiek traktuje poważnie kolorowy cyrk przebierańców znany jako BRICS. 

Czym jest BRICS?

Chuj wie. Poważnie. Może nie jest to najbardziej kulturalna, ale z pewnością najbardziej trafna próba odpowiedzi na to pytanie. Bo to hasło wydmuszka, o którym każdy mówi, a pod którym nie ma niczego. 

No bo wejdźmy sobie na portal informacyjny BRICS dla hasła What is BRICS?. Ukaże nam się taki widok:

Źródło: http://infobrics.org/page/what-is-brics/

Przynajmniej szacunek za szczerość. BRICS jest niczym, co warto traktować na poważnie. 

Jak głosi legenda, sam termin na początku wieku wymyślili bankierzy z Goldman Sachs. Żeby było im łatwiej sprzedawać produkty inwestycyjne na rynkach wschodzących (B – Brasil, R – Russia, I – India oraz C – China). Ziomkowie z tych krajów (na czele z Jego Ekscelencją Władimirem Putinem) podłapali ten pomysł kilka lat później. Im też się podobała wizja przyciągnięcia większego zachodniego kapitału do ich krajów. W 2009 roku zrobili swój pierwszy szczyt, a jego lokalizacją był prestiżowy Jekaterynburg. Pewnie nigdy o nim nie słyszałeś. Nic dziwnego bo leży on na azjatyckim podpiździu Rosji. Ale właśnie to tam zrodził się najważniejszy pakt międzynarodowy w historii, który obali Amerykę i Dolara. Rok później był kolejny szczyt. W Brazylii w Brazyli. Gdzie dorzucili S, bo South Africa. 

I tak spotykali się na kolejnych szczytach przez dekadę. I gówno z tego wynikało. Okazja dla rządowej świty odwiedzić kolejny kraj. Trochę popić i poruchać za pieniądze podatników. Przy okazji paru szwagrów zarobi na organizacji szczytu.

Aż tu nagle zaczęło być lata dwudzieste i BRICS zaczął być poważnym tworem detronizującym Amerykę, dolara i jeszcze G7 w bonusie. Jak to mawiają Tajowie: 555.